Operacja serca online - co może pójść nie tak?
Oglądając ostatni sezon serialu “Dom z papieru” mamy możliwość znaleźć tam scenę, gdzie operowana jest jedna osoba, a instrukcji udziela lekarz poprzez video-konferencję. Patrząc na to z boku możemy się uśmiechać i patrzeć z niedowierzaniem i jest to całkowicie dobra reakcja. No bo czy można przeprowadzić operację w pełni dobrze mając podstawowe przeszkolenie medyczne i słuchając jakiegoś doktora przez monitor?
Oczywiście może się to udać przy odpowiedniej mieszance szczęścia połączonej z fartem i jakimś sporym zrządzeniem losu, ale czy zawsze wyjdzie? Niekoniecznie.
Dlatego też raczej nie zdecydowalibyśmy się na operację u lekarza, którego ściany są dumnie wyłożone wszelkiego rodzaju kursami online zakupionymi podczas Black Friday za 39,99. Byłoby to nie zgodne z zdrowym rozsądkiem, a nasze wewnętrzne ja podpowiadałoby nam, że może być z tym więcej problemów niż pożytku.
Dlaczego więc oddajemy motocykle do lekarzy online?
Jeżeli w pierwszym akapicie zamienimy człowieka na motocykl, a lekarza na mechanika to może on nabrać trochę więcej sensu 🙂
Nasze motocykle bardzo często są traktowane jak członkowie rodziny, a nikt nie wyśle swojej babci do lekarza, który znany jest z tego, że jest tani. Dlaczego więc robimy tak z motocyklami?
Ostatnimi czasy w naszym serwisie pojawiło się kilka motocykli, które wymagały poprawienia po poprzednich specjalistach, którzy rozłożyli ręce. Dlaczego tak się dzieje? Każdy z nas ma swój ulubiony i zaufany serwis, który regularnie serwisuje nasz motocykl. Wymieni klocki, wymieni olej, zrobi to szybko i stosunkowo tanio. Takie miejsce, gdzie zawsze witają nas z otwartymi rękoma, a motocykl jest przyjmowany przez uśmiechniętego mechanika, który zawsze chwilkę z nami porozmawia i to właśnie do takich serwisów przyjeżdża się z przyjemnością, aż do pewnego momentu.
W naszym motocyklu zepsuło się coś w silniku, więc siłą rzeczy odzywamy się do naszego zaufanego mechanika, który coś wymieni, coś wyreguluje i wyda nam motocykl. Chwile pojeździmy i znowu problem się pojawia, a więc kolejna wizyta, kolejne regulacje i problem na chwile znika. Za trzecim razem zaczynamy się mocno wkurzać i rozglądać się za rozwiązaniem problemu na własną rękę. Brzmi znajomo? Niestety jest to często spotykane.
Aby zrozumieć ten problem trzeba przeanalizować jak zakłada się mechanikę. Zazwyczaj schemat jest bardzo prosty – pracownik ASO jakiegoś producenta przechodzi “na swoje” i zaczyna działać na własny rachunek. Problem polega jednak na tym, że wiedza dotycząca najnowszych modeli motocykli naszego miłego mechanika kończy się na roczniku, kiedy postanowił on postawić na swój biznes. Oczywiście nie mówię, że tak jest wszędzie, aczkolwiek w zdecydowanej większości przypadków tak to wygląda.
Skomplikowane naprawy przeprowadza YouTube
Jeszcze nie tak dawno temu w każdym serwisie stał regał wypełniony manualami do konkretnych motocykli. Znaleźć tam można było informacje o sile dokręcenia poszczególnych śrub, schematy złożenia elementów i wiele innej, przydatnej wiedzy. Obecnie instrukcje te są w formie elektronicznej i trzymanie ich na półce trochę mija się z celem ale nie da się ukryć, że są one podstawą pracy mechanika. Co jednak jeżeli rozwiązania problemu nie można znaleźć w książce serwisowej? Tutaj pojawia się wynalazek jakim jest YouTube, najlepiej w wersji rosyjskiej, gdzie znajdzie się wszystko.
Problem jest jednak wtedy, kiedy bardziej ufamy ludziom z YouTube niż własnej wiedzy. Chodzi o to, że nie ma nic złego w sprawdzeniu na tym portalu w jaki sposób ściągnąć dany element, aby nie połamać zaczepów albo jak wygląda jakaś rzecz zanim ją zamówimy, ale nie powinniśmy szukać tam wiedzy, której nie posiadamy, a podjęliśmy się zlecenia na zasadzie “jakoś się zrobi”.
Świetnym przykładem będzie tutaj naprawa Citroena C5, którego mamy w rodzinie. Wiecie, to ta opcja z poduszkami, regulowanym zawieszeniem i innymi bajerami czyli w skrócie mówiąc – wymagająca dbania.
Jego właściciel od zarania dziejów jeździł do zaufanego mechanika. Pojawił się problem z poziomowaniem samochodu więc auto trafiło na podnośnik owego mechanika.
Pierwsza diagnoza: łączniki stabilizatora – wymienione ale auto nadal się nie poziomuje.
Druga diagnoza – czujniki poziomu – oki, wymienione ale auto nadal się nie poziomuje
Trzecia diagnoza – sterowanie i za dużo powietrza w przednich poduszkach ale na razie nie robimy.
Wsiadłem w to auto i przejechałem się do mechanika, który zajmuje się tylko citroenami, Pan wyszedł, patrzy i mówi “coś wysoko stoi ten przód”, na co ja skwitowałem “No” patrząc na niego wzrokiem w stylu: “Co Pan nie powie?”.
Mechanik odpowiedział “to zaraz przyjdę” po czym wrócił z komputerem, podpiął go, auto ustawiło się w poziomie, a ja usłyszałem “Jak to się podnosi na podnośniku to trzeba ustawić poduchy na maxa w górę bo inaczej się poziom nie wyrówna i trzeba robić to właśnie komputerem”.
Problem rozwiązany, 3 minuty u specjalisty. No i auto ma przy okazji nowe łączniki stabilizatora i czujniki poziomu.
Morał z tego jest taki, że za usługę u zaufanego mechanika zapłacono 3 razy ale tanio, zamiast raz normalnie. Czyli po prostu przepłacono tylko w ratach. Nie licząc w tym starty czasu. Czy da się jednak w przyszłości temu zapobiec? Jak najbardziej!
Zdaj się na serwis z autoryzacją
W naszym przypadku mamy hybrydowe połączenie serwisu. Jesteśmy autoryzowanym serwisem Kawasaki, Benelli oraz KYMCO, a także serwisujemy motocykle wszystkich marek. Dlaczego to najlepsze połączenie?
Utrzymanie autoryzacji wymaga od nas ciągłych szkoleń i podnoszenia umiejętności. Oznacza to, że jeżeli w świecie motocykli pojawia się coś nowego to jesteśmy zobowiązani znać to rozwiązanie, aby naprawiać najnowsze motocykle dostępne w ofercie. Z drugiej strony jednak wieloletnie doświadczenie pozwala nam znać na wylot motocykle, które kilkanaście lat temu były nowe, a dziś są już motocyklami z drugiej czy trzeciej ręki.
Nie jest tajemnicą, że nikt koła na nowo nie wymyśli i większość rzeczy jest bardzo podobna nawet w motocyklach dwóch różnych marek. Dodatkowo posiadamy najnowszy sprzęt i w pełni wyposażony warsztat, więc nie ma u nas miejsca na prowizoryczne naprawy.
Czy zatem warto odwiedzić nasz serwis? Koniecznie musicie nas odwiedzić i sami sprawdzić! Możecie także do nas zadzwonić, chętnie porozmawiamy o Waszych motocyklach!