Niechorze czyli wypad nad morze na jeden dzień
Jeżeli ktoś pytałby “po co Ci motocykl?” to śmiało możemy odpowiedzieć mu, że właśnie do jednodniowych wypadów nad morze. Zawsze powtarzamy, że jazda motocyklem sama w sobie jest przyjemnością. W przeciwieństwie do samochodów, w których mamy radio, pasażerów czy wszystko dookoła co nas rozprasza, to właśnie motocykl pozwala na przebywanie samemu ze sobą.
Jest to czas, który pozwala nam zapomnieć o dniu codziennym, ochłonąć i po prostu wypocząć. Nie odbierzemy wtedy telefonu bo jego on gdzieś w plecaku, nie będziemy denerwowali się wiadomościami w radiu bo go po prostu nie mamy no i będziemy mogli po prostu spędzić czas sami ze sobą podczas tego co lubimy.
Ale nie o tym jest ten tekst! Dziś omówimy trasę do Niechorza, która jest idealnym rozwiązaniem na jednodniowy wypad nad morze. No dobra, dobra ale czemu akurat Niechorze? Trasa do Niechorza ma jedną ważną zaletę – nie jest często wybierana przez Poznaniaków, a więc nie spotkamy na niej zbyt wielu niedzielnych kierowców, szczególnie w okresie wakacyjnym.
Każdy z Poznaniaków doskonale wie, że aby dojechać nad morze trzeba wjechać na drogę 11 i jechać cały czas prosto. Problem tworzy się jednak w okresie wakacyjnym, kiedy ta trasa pełna jest zapełnionych po dach minivanów, których kierowcy widzą tyle, co kierowca czołgu z okresu drugiej wojny światowej, który jest dodatkowo pod ostrzałem, czyli w skrócie mówiąc nic. No bo ciężko jest cokolwiek widzieć jak z tyłu ma się rowery, na dachu box z parawanami i innymi akcesoriami plażowymi, a w środku jedzie dmuchany flaming i to wypełniony powietrzem. Taka specyfika naszych wyjazdów i nic z tym nie zrobimy, a jedynie możemy się dostosować. Dlatego też proponujemy trasę trochę mniej niebezpieczną, co wcale nie oznacza, że mniej ciekawą.
Ruszamy w trasę!
Standardowo naszą wycieczkę zaczynamy z naszej siedziby. Wpisując w nawigację nasz cel podróży czyli Niechorze powinny pojawić się nam trzy opcje:
- Pierwszą z nich jest opcja, która prowadzi nas autostradą A2, a następnie drogą S3. Trasa ta jest dobra dla osób, które lubią wyjechać na trasę, włączyć tempomat i mknąc przed siebie.
- Drugą opcją jest trasa przez Trzciankę i Drawsko Pomorskie. Trasa ta na pewno przyniesie nam sporej ilości pięknych widoków, aczkolwiek jej stan pozostawia wiele do życzenia. Jest to opcja raczej dla osób, które lubią używać swojego zawieszenia.
- Trzecią opcją i tą, którą dziś omówimy jest trasa wiodąca droga 92, potem 24, a następnie S3.
Przyjemna przejażdżka droga krajową
Trasa powinna zająć nam około 3,5 godziny standardowym tempem i nie jest mocno wymagająca. Swoją podróż zaczynamy na wylotówce z Poznania i kierujemy się w stronę Pniew. Do tego momentu trzymamy się cały czas drogi o numerze 92, a w Pniewach zjeżdżamy na drogę 24, która będzie kierowała nas w stronę Gorzowa Wielkopolskiego.
Jeszcze przed rozpoczęciem podróży warto zastanowić się czy nie wjechać w odwiedziny do Sierakowa, które jest po drodze. Jest to znana w Wielkopolsce miejscowość turystyczna, która potrafi zachwycić swoimi walorami. Położenie samej miejscowości jak i okolicznych wsi można nazwać “małymi mazurami”. Wszędzie rozciągają się jeziora i lasy, które budują tę niesamowitą atrakcję naturalną.
Gorzów Wielkopolski, który nie jest w Wielkopolsce.
Nasza trasa biegnie dalej drogą o numerze 24, aby kawałek zagranicą województwa Wielkopolskiego zmienić się w trasę S3, na którą wjeżdżamy, aby po kilkudziesięciu kilometrach dojechać do Gorzowa Wielkopolskiego, który znajduje się w województwie Lubuskim. Żeby było śmieszniej, Gorzów Wielkopolski znajduje się 165 km od Poznania, 135 km od Berlina i tylko 53 kilometry od granicy z Niemcami. Dlaczego wielkopolski? Tutaj odeślemy do Wikipedii, która to wyjaśnia.
Gorzów jest jednak dobrym miejscem na przystanek i wyciągnięcie prowiantu z plecaka lub wskoczenie do lokalnej knajpy. Większośc życia miasta toczy się na Bulwarze Nadwarciańskim, gdzie też znajduje się masa knajpek wszelkiego rodzaju.
Warto też w Gorzowie zatankować bo trasa S3 jest wyjątkowo uboga w stacje benzynowe i do samego Szczecina możemy nie mieć gdzie uzupełnić paliwa. No i jak to na motocyklistów przystało, warto przejechać przez Gorzów dla samego sprawdzenia co tam się właściwie dzieje.
Nadmorskie powietrze
Wyjeżdżając z Gorzowa wracamy na trasę S3, którą jedziemy aż do ostatniego zjazdu, który pokieruje nas na Kamień Pomorski. Po drodze mijamy Szczecin, który zasługuje na osobny wpis, dlatego też nie będziemy go tutaj omawiali. Na zjeździe wjedziemy na drogę o numerze 107 i dojeżdżając do kamienia pomorskiego powoli będziemy czuli morska bryzę. Następnie dojeżdżamy do miejscowości Dziwnówek i wjeżdżając na drogę 102 już jedziemy wzdłuż wybrzeża.
W samym Niechorzu nam udało się zostawić motocykle u przemiłego Pana, który wynajmuje pokoje naprzeciwko straży pożarnej.
Sama miejscowość jest typową miejscowością nadmorską żyjąca z turystyki. Znajdziemy tutaj knajpy wszelkiej maści, atrakcje turystyczne, a także bardzo szeroką plażę, która idealnie nadaje się na odpoczynek. Nie oznacza to jednak, że nie ma tam ciekawych miejsc, które w przerwie od plażowania warto odwiedzić.
Latarnia morska w Niechorzu
Największa atrakcją Niechorza jest niewątpliwie latarnia morska, która dumnie wystaje ponad zabudowę miasta. Latarnia została uruchomiona w 1866 roku i udało jej się przetrwać wojnę, dzięki czemu dziś możemy oglądać ten wyremontowany budynek.
Co ciekawe, światło latarni widoczne jest z ponad 37 kilometrów.
Park miniatur
Zostając przy tematach latari możemy udać się do Parku Miniatur Latarni Morskich. Jest to park, w którym, jak sama nazwa wskazuje, znajdują się wszystkie Polskie latarnie morskie w pomniejszonej skali. Po parku oprowadza przewodnik, który opowiada o ciekawostkach i obecnym stanie latarni znajdujących się nad naszym wybrzeżem.
#Plażing
Najważniejszym punktem całej miejscowości jest szeroka plaża, która jest idealnym miejscem do wypoczynku. Niechorze to raczej miejsce dla rodzin z dziećmi dlatego nie doświadczymy tam imprezującej młodzieży, a raczej typowo niedzielny lifestyle. Jeżeli połączymy to z dobrym gofrem pełnym frużeliny to mamy idealny przepis na jednodniowy wypad, który da nam odpocząć.
Wracając warto wpaść na chwilę do Trzęsacza, gdzie znajdują się ruiny kościoła, a w sumie to jedna ściana. Kościół został wybudowany w XV wieku w odległości około 2 kilometrów od morza. Ostatnie nabożeństwo miało tam miejsce w 1874 roku, kiedy to klif znajdował się już tylko metr od kościoła. To zdecydowanie pokazuje moc jaką dysponuje przyroda.