Motocykle elektryczne - jak szybko zobaczymy je na drogach?
Motocykle elektryczne już jeżdżą po naszych drogach i w sumie na tym moglibyśmy skończyć ten artykuł, ale oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie przedstawili Wam naszego punktu widzenia i tego co sądzimy o motocyklach elektrycznych.
Na początek musimy ustalić sobie kilka faktów, które pozwolą nam lepiej spojrzeć na obecny świat motocykli elektrycznych. Należy zacząć od tego, że połowa sprzedaży motocykli nowych to segment motocykli o pojemności do 125ccm. W temacie motocykli 125ccm pisaliśmy już tutaj.
Drugą sprawą jest to, że elektryczność w świecie motocykli już się pojawiła w takich markach jak Harley-Davidson czy BMW i pewnym jest, że będziemy szli w tendencję większej ilości motocykli elektrycznych kosztem motocykli spalinowych, a nie odwrotnie.
Jeżeli zestawimy sobie informacje o tym, że motocykle o pojemności 125ccm sprzedają się “jak ciepłe bułeczki” z tym, że producenci będą szli w kierunku motocykli elektrycznych możemy wysunąć jeden wniosek: na pewno na naszych ulicach będziemy widzieli coraz więcej elektrycznych skuterów i motocykli podobnych do Benelli BN125 lub Kawasaki Z125.
Motocykle elektryczne tylko jako odpowiedniki "50" i"125"?
Jak dobrze wiemy, wszyscy producenci wpierw liczą zyski, a potem podejmują decyzję o produkcji konkretnego modelu. I tak właśnie jest obecnie z motocyklami elektrycznymi. Są one kierowane dla osób, które szukają pojazdy do przemieszczania się z punktu A do punktu B w środowisku miejskich korków. Królują tutaj skutery, które są wąskie i idealnie nadają się do właśnie tego typu zadań i w porównaniu do samochodu są one znacznie praktyczniejsze w ruchu miejskim no i nie trzeba ich tankować.
Z drugiej strony pojawiają się także elektryczne nakedy, które mogą przyciągać młodych motocyklistów, choć taki Super SoCo TCMax kosztuje ponad 20 tysięcy, co czyni go stosunkowo drogim. W tej cenie możemy mieć dwa nowe Benelli BN125, które w życiu nie spalą paliwa za 10 000 zł, więc jest on raczej ciekawostką, niż realnym zagrożeniem dla segmentu spalinowych nakedów czy sportów o pojemności 125ccm. Piszemy to jednak w lipcu 2021 roku, dlatego też słowa te mogą zmienić się szybciej niż nam się wydaje.
Elektryczny Harley-Davidson?
Na rynek motocykli elektrycznych wszedł z impetem Harley Davidson, który przedstawił motocykl o dumnej nazwie LiveWire, dysponuje on odpowiednikiem mocy o wartości 105 koni mechanicznych oraz momentem obrotowym sięgającym 116 Nm. Sprint tym motocyklem do prędkości 100km/h trwa 3 sekundy, a maksymalny moment obrotowy dostępny jest od ręki. To właśnie zaleta silników elektrycznych, że odkręcamy manetkę czy wciskamy gaz i pełna moc dostępna jest od razu. Zasięg na poziomie 150 kilometrów również wydaje się sensowny ale czy na pewno?
To pierwszy z minusów, który zdecydowanie wpływa na sensowność tego motocykla w naszych warunkach. Gdybyśmy mieli rozbudowaną sieć ładowarek to nie byłoby problemu, obecnie natomiast są one dostępne jedynie w większych miastach, więc tak na prawdę tym motocyklem możemy jeździć “wokół komina” bo żadna dłuższa wycieczka nie będzie przyjemna.
Drugim dość sporym minusem jest cena. 150 tyś zł to lekko mówiąc powalająca kwota. Samo możecie sobie odpowiedzieć co można kupić w tej kwocie i dlaczego będzie to 20 razy lepszy wybór.
Czyli elektryki to skutery?
Naszym zdaniem w chwili obecne tak. Doskonale pokazuje to przykład BMW, które decydując się na produkcję elektryka postawiła na skuter. W ich ofercie jest świetnie wyglądający skuter przyśpieszający do 50km/h poniżej 3 sekund. W mieście jest to zdecydowanie wystarczający parametr, a jego zasięg na poziomie 150 kilometrów również będzie wystarczał na sporo, szczególnie jeżeli będziemy dojeżdżali nim kilka kilometrów do pracy i po drodze zahaczymy o market.
Problem jest natomiast jeden i ten sam co w przypadku Harley’a, a dokładnie: cena. Prawie 70 tyś zł za skuter to spora bariera.
Prawdą jest natomiast to, że nie należy pytać czy skutery elektryczne wyprą skutery spalinowe, a jedynie zastanowić się kiedy to się stanie.
Motocykle w salonie podłączone do prądu?
Tak będzie to wyglądało. Na chwile obecną jednak silniki spalinowe są znacznie tańsze i prostsze do skonstruowania niż baterie i silniki elektryczne. Dlatego też osoby chcące kupić nowy motocykl w ciągu najbliższych lat mogą spać spokojnie. Aczkolwiek gdzieś z tyłu głowy musimy mieć świadomość, że era silników spalinowych powoli dobiega końca.
Kilka lat temu samochody elektryczne były raczej ciekawostką, dziś są już standardem i właśnie to samo czeka motocykle.