Site Overlay

Dostawca jedzenia czyli terminator wśród motocyklistów.

Dostawca jedzenia czyli terminator wśród motocyklistów.

Gdzieś między świętami Bożego Narodzenia, a Nowym Rokiem wybrałem się w celach turystyczno-krajoznawczych do galerii handlowej. Oczywiście w galerii handlowej najciekawszy jest parking i stojące na nim samochody ale to temat na inny wpis. Wracając jednak do tematu. Wychodząc przed centrum handlowe i udając się w bliżej niezidentyfikowaną stronę zauważyłem dostawcę jedzenia na skuterze. 

Oczywiście dostawca jedzenia na skuterze nie jest niczym dziwnym, gdyby nie fakt, że srogo sypało śniegiem, a on przeciskał się między samochodami na swoim KYMCO Agility carry o zawrotnej pojemności 50ccm. Jego jazda przypominała drift skuterem i celowo używam słowa drift bo w definicji jest to jazda w kontrolowanym poślizgu. 

Całość była dopełniona wielkim pomarańczowym plecakiem, który owy kierowca dumnie nosił na plecach i który zdecydowanie nie pomagał w manewrowaniu. 
Osobiście nie potrafię skoordynować lewej ręki z prawą, a ten facet jechał na skuterze w śniegu, przeciskając się między samochodami i do tego musiał uważać, aby nie rozlać czyjejś kawki z starbuksa. Po prostu mistrzostwo jazdy na dwóch kołach. 

I kto tu jest prawdziwym motocyklistą?

Na facebook’u należę do grupy “Motocykliści trenują”, gdzie co jakiś czas pojawiają się filmiki jak ktoś robi “ósemkę” jadąc 2km/h albo skomplikowane figury z gracją baletnicy. Znamy też dokładnie ćwiczenia, które robią nasi znajomi z Bednar czy z SzkolenieMotocyklowe, które podnoszą umiejętność manewrowania motocyklem. I teraz wyobraźmy sobie kolesia na skuterze 50ccm, który wjeżdża na taki plac, bije rekord czasowy i to z wielkim plecakiem na plecach i do tego szybko macha na “do widzenia” bo musi spadać, aby jedzenie nie wystygło. 

Zacząłem się zastanawiać skąd w nich takie umiejętności i doszedłem do jednego wniosku: pieniądze. Im szybciej dojedzie, tym więcej weźmie zleceń i tym więcej zarobi. A jak dobrze wiemy w ruchu miejskim szybkość nie polega na posiadaniu między nogami 100 koni mechanicznych tylko na zwinności i sprycie, a tego dostawcom jedzenia odmówić nie można. 

Nie straszny im też mróz, śnieg, deszcz czy inne kataklizmy. Korzystając czasami z usług dostawców jedzenia mam wrażenie, że tylko powódź byłaby w stanie ich zatrzymać i to do czasu dostarczenia łódek 🙂

Czym jeżdżą dostawcy?

Robiąc przegląd pojazdów dostawców jedzenia możemy zauważyć, że ich głównym środkiem transportu jest rower elektryczny ale coraz częściej widać dostawców na skuterach. Co ciekawe nie są to najtańsze opcje, które znajdziecie w marketach w alejce numer.4 ale markowe skutery i to zazwyczaj nowe. Nie ma co się dziwić, robiąc takie ilości kilometrów trzeba mieć sprzęt, który jest niezawodny i wytrzyma trudy codziennego “zjadania” dziesiątek kilometrów. Tutaj wchodzi cały na biało KYMCO, który wśród Poznańskich dostawców jedzenia jest jednym z najczęściej wybieranych.

Mały, solidny i trudny do zniszczenia to w sumie wszystko czego potrzeba do rozwożenia jedzenia. Dodatkowo pali nie za dużo, a części są dostępne od ręki. 

Taki miejski wojownik to też idealne rozwiązanie dla osób, które chcą latem dojeżdżać do pracy i nie stać w korkach. Zachęcamy również do obejrzenia filmiku, gdzie nasi znajomi z zaprzyjaźnionej szkoły jazdy porównali samochód, motocykl i hulajnogę w kontekście szybkości przemieszczania się po Poznaniu. Jakie wyniki osiągnęli i czy warto przemieszczać się po mieście na motocyklach? Sprawdźcie sami!